Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uważnie na niego popatrzyć, aby w nim odgadnąć wiele wyrzeczenia się i walki, może już skończonej, a może i nigdy nie mającej się skończyć. Bo nikt nie może bezkarnie zejść z drogi, wydeptanej przez tłumy, ani łatwo wyrzec się tego, do czego pociąg odziedziczył z krwią pokoleń poprzedzających i wziął od tych floresów, które rozkwitają u szczytów najwyższych wieżyczek cywilizacji. Cierpienie jest tu nieuchronnem i Roman, do dna już rozumiejąc teorję, nie rozumiał jeszcze, w jaki sposób można mieć siłę do podźwignięcia wieńca z cierni i potem do noszenia go dobrowolnego. Co więcej, nietylko rozumiał do dna teorję, ale miał serce, napełnione do głębi temi uczuciami, które najpewniej były ich pierwszą przyczyną. Jednak patrzył na stojący przed nim znak zapytania z niepokojem i wątpliwością w głowie i w sercu.
Chwilami zapominał o wszystkiem i w zmroku nocnym widział tylko obok siebie, albo przed sobą, wysmukłą dziewczynkę, w różowym fartuszku i z kwiatem, więdnącym w kruczych włosach. Radość zdejmowała go na myśl o tem, co zaszło pomiędzy nią, a Rosnowskim. Bez słów i jego nie dopuszczając do słowa, odprawiła go z kwitkiem, to było widocznem i pewnem. Czy