Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czekać na mnie! — dysząc ciężko, wyrzucała przyjaciołom, ale zaraz, uczepiwszy się ramienia brata, trzepała dalej.
— Lunia ani jutro, ani pojutrze nie wyjedzie z Kaźmirówki. Mówi, że jej coraz ciężej rozstawać się z panem Kazimierzem i że gdy on na stałe już przeniesie się do Kaźmirówki, ona też zostanie z nim tam zupełnie. Już i mama jej zgodziła się na to...
— Oddają mi moją maleńką na gosposię i uczennicę — uśmiechnął się Domunt. Przywiązała się do mnie ogromnie i zadanie, włożone na nią przez Stefana, wzięła tak do serca, że stałem się jedynym celem jej myśli i marzeń.
Szedł chwilę milcząc, potem ozwał się znowu:
— Miłosierdziem wielkiem na tym świecie jest to, że człowiek znajduje zawsze po drodze jakieś serce, choćby malutkie, ale blizkie, swoje, które staje się dla niego źródłem letejskiem i razem kastalskiem, to jest dającem zapomnienie i ochłodę.
— Nie zawsze — zaprzeczył Roman.
Spojrzał w górę i ku krańcowi widnokręgu. Jak świat szeroki i długi nie miał żadnego serca blizkiego, swego...
Mijali właśnie szemrzący wodospadek i wzno-