Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wątpić nie możesz, starzyśmy druhowie. Jednak szkoda, może...
Urwał trochę zmieszany, ale Roman podchwycił.
— Czego szkoda?
— Nic, nic, tak mi się to wymknęło. Naturalnie, teraz, gdyśmy się odnaleźli, wolałbym już z oczu cię nie tracić... abyś znajdował się bliżej naszego kółka, kółeczka małego...
Roman ożywił się nagle, zaczął mówić dużo i prędko. Przedstawiał dawnemu koledze zupełną niemożność pozostania gdziekolwiek w pobliżu Darnówki. Sam tego żałuje mocno, ale człowiek nie powinien poddawać losu swego swoim uczuciom. Uczucia swoją drogą, a konieczność swoją. Grunt materjalny pod stopami człowieka, to rzecz kardynalna; dopiero, gdy się go już posiada, można sobie haftować życie w różne wzory, choćby i fantastyczne. Cywilizacja, wzrastając, mnoży potrzeby ludzkie w nieskończoność, tak, że nie jest wcale łatwem uczynić im zadość. Mnożąc potrzeby, cywilizacja różniczkuje też upodobania i zadania, a to czyni niemożliwem kreślenie prawideł dla wszystkich. Co dla jednego jest dostatkiem, dla drugiego może być nędzą i na od-