Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

napełnionego niedostatkiem, nieporządkiem, łzami i złorzeczeniami tych, którym ta ruina zagroziła także ruiną i nędzą, przybył z dość daleka brat chorego i zaczął czynić usiłowania naprawienia, o ile było podobna, szkód, zrządzonych honorowi brata i przyszłości jego dziecka. Nie było to łatwem; było to, owszem, tak trudnem, że wydawało się niepodobnem. Jednak Romuald Darnowski za wygraną nie dał. Krzątał się, jeździł, zapobiegał, porządkował i nieraz, zaskoczony trudnością nad możność, klęską bez ratunku, w zamyśleniu głębokiem, z twarzą podówczas młodą jeszcze, lecz zachmurzoną, mówił do siebie: co tu robić? co tu robić? aż znalazł odpowiedź. Odłużył Darnówkę, spłacił część znaczną długów braterskich, a potem dziecko, osierocone po ojcu, zabrał do siebie, cudem przemyślności i bezinteresowności ratując dla niego z rozbicia sumkę niedużą, lecz która była mu potem bardzo pomocną. O tem to źródle długów, które przez czas jakiś ciężyły na Darnówce, Stefan mówił dziś Romanowi, że budzi wnim ono dla ojca szacunek głęboki i wdzięczność. Bardzo to jest szlachetnie ze strony Stefana. W tym fanatyku istnieje jakaś perła bardzo piękna!
Potem, dużo potem, dorastającym już chłop-