Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nej, czuł, że zaczyna krótkowidzieć. W życiu umysłowem, jakiem bądź co bądź musiało być życie studenta, nasuwały się co chwila przed myśl i wyobraźnię idee, teorje, zagadnienia. Szedł za niemi do kroków dziesięciu i stawał, wiedząc o tem, że można było iść do stu i więcej. Ale on stopniowo i nieznacznie, jeżeli nie nabierał wstrętu do dalekich zagłębiań się i dochodzeń, to przynajmniej chęć do nich tracił. Ale był nawet i wstręt niewyraźny. Ileż razy słyszał o nich: «to niepotrzebne!» albo: «to niebezpieczne!» albo nawet: «to nudne!»
Robiło to na nim wrażenie prawie nieświadome, jednak żłobiące ślady w umyśle i w temperamencie. Z pewną tedy goryczą myśląc: «robię się gagatkiem i krótkowidzem», powrócił do wspaniałego apartamentu, znajdującego się przy jednej z najpiękniejszych ulic miasta, co przyszło mu z łatwością tem większą, że do powrotu wzywanym był wielokrotnie i uporczywie. Znowu, jak przedtem, ale z wprawą i zręcznością coraz większą chodził i tańczył po woskowanych posadzkach i puszystych kobiercach w salonach baronowej i jej znajomych, zarazem uczył się; uczył się tem usilniej, że gdy dokończenie studjów było blizkiem, zagadnienie przyszłości sta-