i rozpogodziło. Odeszła od niej ta milczącość posępna, w którą po śmierci dziadka, ostatecznem zelżeniu przez krewnych i zerwaniu z narzeczonym była ją opanowała. Często poczęła do ludzi przemawiać z uśmiechem miłym, a nawet zaśmiała się niekiedy szczerze, po młodemu. Do roboty też, wpierw zaniedbanej, ochotnie się zabrała i, Ewkę cale już do domu swego wziąwszy, razem z nią dni i wieczory, na pracy, albo rozmowie podufałej przepędzała. I to tylko, że czy mówiła lub milczała, czy śmiała się lub pracowała, widać było, że ku jakiejś nad wszystko umiłowanej myśli swojej bezprzestannie powraca i nią sobie razem z sercem, czoło i oczy rozjaśnia i rozwesela. Tydzień taki ledwo upłynął, a rozpoczęły się pomiędzy nią a Nawrócicielem tajemne jakieś spiski i konszachty. To on do niej, to ona do niego przychodziła, a zawżdy szli na rozmowę do izby ustronnej, którą i na zasuwkę jeszcze zamykali. Ewka nawet, choć stałą towarzyszką Naściną była, nadarmo zapytywała, o czemby z Nawrócicielem tyle gadali pod sekretem, bo żartobliwe tylko i nic nie znaczące odpowiedzi dawała jej Naścia, a o tem, aby od Nawróciciela ktokolwiek mógł się o tem dowiedzieć, i pomyślenia być nie mogło. Dwa razy też oboje spólnie do miasta jeździli, bawiąc tam za każdym razem po całym tygodniu,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/250
Wygląd