Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bladłym koralu ust jej spoczywał uśmiech, który do myśli przywodził rany głęboko we wnętrzu człowieka bolące i zarazem te maście cudowne, co do gojenia ran wszelakich służą.