Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy to mamie w synowskiej chacie źle było? Może jeść czego nie miała? Może ubligi jakie znosiła? A no, jeśli już taka niełaska na nas spadła, to co czynić?!...
I ciszej dodał:
— Baba z wozu, koniom lżej!
A Naścia, słowa babki usłyszawszy, jak długa do nóg jej padła i, kolana jej obejmując, dziękowała:
— Aż jaśniej słonko w oczach mi zaświeciło, że my z tobą, babuńko, razem żyć będziemy!
Zaczęły żyć razem w samotnie śród pola stojącym domku, naprzód we dwie, a potem z podeszłą w wieku chłopką Łucyą, którą Anastazya do pomocy sobie i babce przyjęła. Bo roboty z początku miała moc nadspodziewaną. Sadzik z wiśniowem i śliwowem zagajeniem, ogród warzywny i wiele jeszcze innych niezbędności gospodarskich dokoła nowego domu powstało: dziedziczka młodziusieńka uwijała się po dziedzictwie swem jak wiewiórka, gdy orzechy i żołędzie na zimę do gniazda znosi, najemni zaś ludzie rękoma, a dziadek i babka radami jej dopomagali. Gadanie po okolicy szło, że pan Cyryak w nowe gospodarstwo wnuczki nie same tylko rady, ale także i spore pieniądze wkładał, po miasteczkach i jarmarkach różne