Strona:PL Edmondo de Amicis - Serce.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szenie serca dla tych, którzy cię kochają, każde przychylne uczucie dla twych towarzyszy, każda twoja myśl szlachetna jest jak gdyby porywem, tam w górę, w ten lepszy świat właśnie. I porywem, który cię tam wznosi, jest każdy ból, każde cierpienie, bo każde z nich zmazuje jakąś winę, a każda łza zmywa jakąś plamę.
Postanawiaj sobie codziennie, drogie dziecko, być lepszym dziś, niźli byłeś wczoraj. Miłować więcej dziś, niźli miłowałeś wczoraj. I mów każdego ranka tak: Muszę dziś coś takiego zrobić, żebym uczuł słodycz w sumieniu, i żeby się matka moja i ojciec mój cieszyli ze mnie; coś takiego, za co by mnie więcej kochał ten lub ów kolega, nauczyciel, mały mój brat, lub ktokolwiek inny...
I proś Boga o siłę do spełnienia przedsięwzięcia tego, i mów tak: Boże, ja chcę być dobry, szlachetny, odważny, uczciwy, szczery... Pomóż mi! Uczyń, abym co wieczór, gdy matka moja całuje mnie na dobranoc w czoło, mógł jej powiedzieć: — Mamo, całujesz dzisiaj lepsze i godniejsze pocałunku twego dziecko, niźli wczoraj.
Myśl często, pamiętaj zawsze o tym Henryku już nadziemskim i szczęśliwym wiecznie, jakim będziesz kiedyś po cnotliwym życiu. I módl się. Mów słowa proste i szczere do Potęgi Najwyższej i do Nieskończonej Dobroci, która jest nad nami. Wznoś serce i myśl w świat lepszy. Nie możesz sobie wyobrazić jaką słodycz czuję, jaką siłą wzbiera serce matki, gdy widzi syna ze złożonymi w modlitwie rękami. Gdy widzę jak mówisz pacierz, zdaje mi się niemożliwym, żeby cię ktoś nie widział i nie słyszał w niebie... I wiara moja w ową Najwyższą Potęgę, w ową Nieskończoną Dobroć wzmaga się i więcej cię kocham i z żywszym zapałem pracuję,