Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zagłębił się ponownie w gazety, stwierdzające niemoc policji, gdy nadszedł Parr. Był ożywiony i padł we fotel.
— Komisarz prosił, bym się podał do dymisji! — rzekł dziwnie wesoło. — Doskonale! Chciałem to uczynić jeszcze przed trzema laty, gdy zmarły brat zostawił mi wcale pokaźny mająteczek.
Poraz pierwszy dowiedział się Yale, że inspektor jest człowiekiem względnie zamożnym.
— Cóż pan uczynisz? — spytał.
— Oczywiście spełnię życzenie władzy. Ale ustąpię ze służby dopiero z końcem przyszłego miesiąca, by chronić pana wedle możności.
— Mnie? — spytał Yale zdumiony. — Ach, masz pan na myśli tę głupią pogróżkę? Hm... zostaje mi tedy tylko dwa czy trzy dni do życia! — zaśmiał się ironicznie, spoglądając na kalendarz. Niedługo pan będziesz tedy czekał. Ale mówiąc serjo poco podawać o dymisję. Możebym ja powiedział coś komisarzowi...
— Nie zwróci na to większej uwagi jak na ziarno bobu! — odparł inspektor. — Zresztą nie odbiera mi aż do odejścia sprawy Czerwonego Kręgu, a panu to właśnie zawdzięczam.
— Jakto mnie?
— Wyjaśniłem mu, że życie pańskie jest nader cenne dla całego państwa i że muszę strzec go, aż poza złowrogą datę.
W tej chwili weszła Talja Drummond ze stosem listów, a inspektor spojrzał na nią bacznie.
— Czytałam dziś dużo o panu! — rzekła chłodno. — Istotnie stajesz się pan wielce popularną osobistością komiczną.