— Otóż tych nie zmieniłby, natomiast moje zmieni napewno. Widzi więc pan, inspektorze, jaka się tu nadarza sposobność.
Inspektor nie był pewny, ale po zamknięciu w celi Brabazona, zatelefonował zaraz do Froyanta i powiedział mu tyle, ile należało.
— Masz pan pieniądze? — spytał żarłocznie. — Proszę zaraz przyjechać!
— Chętniebym to uczynił, — odpowiedział — ale podkreślam, że te pieniądze nie są już własnością pańską, mimo że stanowią banknoty, wypłacone do rąk Czerwonego Kręgu.
Potem wyjaśnił rzecz osobiście, a rozczarowany skąpiec długo nie mógł zrozumieć, dlaczego nie oddadzą mu jego oczywistej własności. Z wielkim mozołem przekonał go inspektor, że idzie o życie jego, potem zaś spytał skąpiec nagle:
— Czy masz pan numery banknotów, oddanych owemu, nieznajomemu przez Brabazona?
— Łatwo sobie przypomnę! — odrzekł Parr. — Wszystkie są z jednej serji!
— Jął wymieniać numery, a Froyant notował je na podkładce biurka.
Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/134
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.