Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co? po to mnie pani wzywała?... A naturalnie, że go wyleczę. Przywiązać bestji kamień do szyi i buch z nią w wodę!...
Elodja zalała się łzami, pani Karolewa mówić nie mogła z oburzenia.
— Ależ śmierdzi już to kocisko! Jak można trzymać taką zdechłą bestję? Chyba żeby zapowietrzyć cały dom?... Won z nim... do wody!...
Widząc jednak rozsrożoną minę starej damy, zdecydował się wreszcie usiąść przy stole i, nie przestając mamrotać, nabazgrał jakąś receptę.
— Tak, tak... jeśli sprawia pani przyjemność trzymać taką zarazę w domu... Mnie to wszystko jedno... byleby mi zapłacili... cóż mnie to może obchodzić?.. Będzie mu to pani wlewała do pyska łyżeczkami, co godzinę łyżeczkę; a to będzie lekarstwo do lewatywy. Jedna dzisiaj wieczorem, druga — jutro rano. — Pan Karol niecierpliwił się od dłuższej już chwili, zrozpaczony, że ptaszki spalą się i sczernieją. Służąca, znudzona ubijaniem jajek na omlet, czekała z założonemi rękami. Załatwił się tedy pospiesznie z weterynarzem, dał mu sześć franków za poradę i przynaglił gości do opróżnienia szklanek.
— Czas już na śniadanie... prawda? Do miłego widzenia. Deszcz ustał.
Wyszli, ociągając się, a weterynarz, gramoląc się do starego, roztrzęsionego swojego pudła, powtarzał.
— Kocisko nie warte postronka do buchnięcia go w wodę!... Ha... jak się jest bogatym!
— Pieniądze zrobione na dziewkach!... tak samo łatwo wydać je, jak zarobić — szydził Hiacynt. Ale wszyscy, nawet Kozioł, zzieleniały z głuchej, toczącej go zawiści, zaprotestowali potrząsaniem głową, a mędrzec, Delhomme, oświadczył:
— No, no, nie jest się ani próżniakiem, ani bydlęciem, jak się potrafiło odłożyć dwanaście tysięcy franków renty rocznej.