Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/596

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jana na dobre. Prawdopodobnie myśleli państwo Karolostwo, że przychodzi pożegnać się z niemi.
Służąca weszła, oznajmiając odwiedziny Delhomme’ów, ojca i syna. Jan został rychło zapomniany.
— Poproś tu tych panów i przynieś jeszcze dwie filiżanki!
Była to dla państwa Karolostwa bardzo poważna sprawa, którą żyli dzisiaj od samego rana. Przy wyjściu z cmentarza towarzyszył im Nénesse aż do ich domu, a kiedy pani Karolowa i Elodja weszły do pokoju, zatrzymał pana Karola i wręcz zaproponował mu nabycie Nr. 19, o ile dojdą do porozumienia. Podług niego Vaucogne żąda za dom sumy śmiesznej wręcz, wszystko tak jest zapuszczone, że nikt nie da za to i pięciu tysięcy franków. Wypadnie zmienić każdy szczegół do gruntu. Umeblowanie wymaga dokładnego odświeżenia, personel wybrany bez gustu, tak wybrakowany, że żołnierze nawet chodzą gdzieindziej. Przez dwadzieścia minut z górą obdzierał w ten sposób zakład z wszelkiej wartości, oszałamiając zupełnie wuja swoją znajomością sprawy, umiejętnością targowania się i nadzwyczajnemi swojemi zaletami kupieckiemi, jak na tak młody wiek. — To zuch! ten potrafiłby mieć na wszystko oko i utrzymać cały zakład w garści! Nénesse zapowiedział swoją wizytę za kilka godzin, wraz z ojcem, żeby pomówić o sprawie na serjo.
Po przyjściu do domu pan Karol opowiedział o tem żonie, która niemniej od męża zachwycona była niezwykłym zmysłem kupieckim u tak młodego chłopca. Gdybyż to ich zięć, Vaucogne, miał choćby połowę jego sprytu! Trzeba było dobrze się mieć na baczności, żeby nie dać się wywieść w pole przez tego młokosa. Muszą przecież uratować z tej klęski posag Elodji! Na dnie ich obaw taiła się wszakże nieprzeparta sympatja, pragnienie oddania ukochanego Nr. 19, bodaj ze stratą nawet, w sprawne i dzielne ręce gospoda-