Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/515

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jej dumną miną kobiety, której nic nie można zarzucić! — Oderwał z wysiłkiem grzbiet od ściany i oddalił się, z trudem wlokąc za sobą ociężałe nogi.
Nie chcąc wracać tą samą drogą, w przekonaniu, że wszyscy patrzą na niego z ciekawością, skierował się po przejściu mostu, w górę, prawym brzegiem Aigry i znalazł się niebawem wpośród winnic. Dostać się chciał widocznie na równinę, ominąwszy w ten sposób wieś. Nie obliczył się jednak, że wypadnie mu przejść obok Zamku, dokąd może zresztą znów same zaprowadziły go nogi, kierowane instyktem starych bydląt roboczych, powracających machinalnie do stajni, gdzie czeka na nie żłób z owsem. Włażenie pod górę zatkało mu dech w piersi, przysiadł więc na ziemi z boku, sapiąc ciężko i rozmyślając. Niewątpliwie, gdyby zwrócił się do starszego syna z propozycją dopomożenia mu przeciwko Kozłom, byłby go łotr ten przyjął z radością i wesoło przehulaliby cały wieczór. Z kąta, w którym siedział, węszył zapach pijatyki, trwającej już niewątpliwie od rana. Skuszony nią, przysunął się, poznał głos Armaty i pociągnął nosem smakowity dla pustego jego żołądka zapach zaprawionej sosem fasoli, którą Flądra tak świetnie umiała przyrządzać, ilekroć ojciec jej chciał ugościć zjawiającego się niespodzianie towarzysza. Dlaczegożby nie miał zajść uraczyć się z obydwoma drabami, których pijackie ryki dolatywały zdala po przez gęste kłęby fajczanego dymu? Nagły wystrzał Hjacynta rozgrzał mu serce. Już, już zbliżyć się miał do drzwi, kiedy nagle obezwładnił go ostry śmiech Flądry. Najwięcej pzrerażała teraz starego dziewczyna, którą miał wciąż przed oczami, chudą, bosą, w jednej koszulinie, wślizgującą się do jego legowiska z jaszczurczą chybkością, obszukującą go, pożerającą. Na co się przyda, jeżeli nawet Hjacynt dopomoże mu odebrać papiery? Dziewczyna wyciągnie mu je z pod skóry i odda ojcu. I tak nic mu z nich nie przyjdzie. Nagle drzwi otworzyły się, szelma