Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/483

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zachowywać się spokojnie, bo robienie głupstw drogo czasem kosztuje!
Słowa te otrzeźwiły ich i uspokoiły odrazu. W chwili jednak, kiedy wychodzili, Hjacynt, czekający na ojca, zelżył całą rodzinę, wydzierając się na cały głos, że to istna hańba pakować biedaka starego w te wszystkie brudne historje tylko po to napewno, żeby go okraść. Rozczulony pijackim stanem, zabrał ojca, tak samo jak go sprowadził, na słomie wózka, pożyczonego od jednego sąsiadów. Kozłowie skręcili pospiesznie w jedną stronę, Starsza pchnęła Jana i Franusię do oberży pod Dobrym Rolnikiem, gdzie kazała postawić sobie czarną kawę. Była promieniejąca.
— A tom się uśmiała! — rzekła, kładąc resztę cukru do kieszeni.
Tego samego dnia jeszcze wpadła na szczególny pomysł. Zaledwie zdążyła powrócić do Rognes, pobiegła do Ojca Kiełbasy, jednego z dawnych jej wielbicieli, jak mówiono, i taką uczyniła mu propozycję: Kozioł przysięga, że podbije cenę na dom przeciw France, chociażby mieli zostać w jednej koszuli, jeżeli więc Kiełbasa będzie podbijał także, niby to dla siebie, Kozłowie, nie podejrzewając, dla kogo to robi, odstąpią od kupna na jego rzecz. Stary był ich sąsiadem i mógł rzeczywiście chcieć rozszerzyć swoją posiadłość. Chciwiec odrazu zgodził się na tę kombinacje, za wynagrodzeniem naturalnie. Dzięki temu w drugą niedzielę tygodnia, na przetargu publicznym rzeczy poszły tak, jak przewidziała Starsza. I znów w kancelarji notarjusza Baillehache’a Kozłowie umieścili się z jednej strony, Franusia i Jan z drugiej wraz z ciotką. Oprócz nich było jeszcze trochę ludzi, jako że kilku chłopów przybyło, licząc, że bodaj czy nie kupią, jeżeli uda się dostać za półdarmo. Po czterech czy pięciu przelicytowywaniach się, rzucanych krótko przez Lizę i Franusię, cena domu dosięgła trzech tysięcy pięciuset franków, zatem istotnej swo-