Przejdź do zawartości

Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/440

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale pełen wyrozumiałości Hjacynt wtrącił się.
— Dałbyś mu spokój... Widzisz przecież, że bydlę się spiło; nie wie co robi. Napewno nie słyszy co w niego gadasz, lepiej pomóż mu, żeby dostał się na swoje legowisko.
Państwo Karolostwo odsunęli się, niemile zrażeni widokiem nieprzystojnie zachowującego się, oszalałego zwierzęcia, a Elodja, cała w ponsach, jak gdyby zmuszano ją do oglądania nieprzyzwoitego widoku, odwróciła głowę. Przed wrotami grupa, złożona z księdza, Zuzanny i Berty, protestowała w milczeniu gestami jeno. Schodzący się sąsiedzi zaczęli głośno podkpiwać. Liza i Franusia omało nie płakały ze wstydu.
W trakcie tego Kozioł, hamując swoją wściekłość, usiłował postawić znów osła na nogi przy pomocy Hjacynta i Fouana. Nie było to rzeczą łatwą, bo mocne bydlę, mające w brzuchu cały cebrzyk wina, ważyło niczem pięć tysięcy djabłów. Zaledwie udawało się postawić je na nogi z jednego końca, przewracało się z drugiego. Wszyscy trzej mężczyźni wysilali się na podparcie go i podtrzymanie kolanami i łokciami. Postawili wreszcie osła na wszystkie cztery nogi, popchnęli go nawet parę kroków naprzód, kiedy, nagle, kopnięciem się w tył obalił się ponownie. Chcąc zaciągnąć osła do stajni, trzeba było przetaszczyć go przez całe podwórze. Niepodobna zaś wykonać tego. Co tu zrobić
— Do jasnej cholery! Psiakrew! — klęli wszyscy trzej mężczyźni, zachodząc dokoła osła ze wszystkich stron i nie wiedząc, z której się do niego wziąć.
Hjacyntowi przyszło na myśl oprzeć go o ścianę szopy, skąd już zataszczy się go wzdłuż muru dokoła domu aż do stajni. Zrazu poszło to jakoś, mimo że zwierzę zdzierało sobie skórę na grzbiecie o tynk. Na nieszczęście, to ocieranie się musiało sprawiać mu nieznośny ból, bo nagle, szarpnąwszy się z rąk