Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/432

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O, te nic warte stworzenia!.. Wiadomo, w jaki sposób zarabiają — syknęła rozgoryczona Celina — Grunt, że mają wszystko, czego im trzeba.
W tej samej chwili Zuzanna, spostrzegłszy zdaleka Bertę, w której poznała jedną z dawnych swoich towarzyszek, dziewic Marji, zbliżyła się i zagadnęła ją bardzo uprzejmie:
— Jak się masz?.. Co porabiasz?
Obrzuciła ją badawczem spojrzeniem i odrazu zauważyła jej przywiędłą cerę. Wyprostowana, dumna z mlecznej swojej białości, powtórzyła z uśmiechem:
— Dobrze wszystko u ciebie, prawda?
— Bardzo dobrze. Dziękuję ci — odpowiedziała Berta, zażenowana, upokorzona.
Tego dnia Lengaigneowie byli górą — prawdziwy policzek dla Macqueronów. Zrozpaczona Celina porównywała wychudzenie swojej córki, jej pomarszczoną cerę z kwitnącym wyglądem tamtej, świeżej i różowej. Gdzie tu sprawiedliwość? Ladacznica, zadająca się wciąż z chłopami i wcale tem niezmęczona! i cnotliwa młoda dziewczyna, zniszczona swoją dziewiczością, niczem kobieta, zmarnowana trzema ciążami... Nie, stanowczo, niewinność nie popłaca, nie znajduje nagrody. Niewarto pozostawać cnotliwą pod opieką rodziców!
Wszyscy uczestnicy winobrania wyraźnie składali hołdy Zuzannie, która całowała dzieci, dziwiąc się, że tak wyrosły i wzruszała starych, przypominając im różne ich przeżycia. Niech się będzie czem chce, ale jak się jest bogatym, można obejść się bez ludzi. A ta ma najwidoczniej dobre serce, bo nie wstydzi się i nie zarzeka swojej rodziny i umyślnie przyjechała, żeby widzieć się z dawnymi przyjaciółmi, mimo że jest teraz taka bogata.
O jedenastej wszyscy usiedli odpocząć i podjeśść chleba z serem. Nie żeby byli głodni, objadali się bowiem od świtu winogronami, aż w gardle darło od