Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/398

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tylko z wyrostkami w jej wieku. Gorzej byłoby, gdyby zabierali się do niej dorośli mężczyźni. Chudość jej nie pociągała ich jednak, dawali jej więc spokój. Poza tem, że trochę zanadto kradła i że nie zachowywała się jak należy, przyznawał jej rozbawiony nią dziadek, że niczego była dziewczyna, mniej zepsuta niż możnaby myśleć.
Z szczególnem wszakże zainteresowaniem brał Fouan udział w wałęsaniu się Hjacynta po łąkach i polach. Na dnie duszy każdego chłopa, nawet najuczciwszego, czai się kłusownik, dlatego też bawiły go wszystkie te skradania się cichaczem, zastawiania zasadzek, sideł, potrzasków, sieci i niewodów, pomysły człowieka pierwotnego, cała ta walka na podstępy, nieustanne podchodzenie gajowego i wyprowadzanie w pole żandarmów. Jak tylko stosowane kapelusze i żółte naramienniki skręcały z gościńca, mknąc wązkiemi miedzami, zaledwie dostrzegalne z ponad wysokich zbóż, ojciec i syn, rozciągnięci na trawie nad rowem, udawali głęboko uśpionych; potem, nagle, syn, pełznąc na czworakach w głębi rowu, śpieszył zacierać wszelkie ślady przygotowań, a ojciec, z niewinną miną poczciwego staruszka, śledził czujnie znikanie stosowanych kapeluszy i galonów. W Aigrze pełno było wspaniałych pstrągów, które odprzedawano kupcowi z Chateaudun po czterdzieści, a nawet pięćdziesiąt susów sztuka; trzeba było tylko wypatrywać je, leżąc godzinami na płask na trawie, takie były szelmy sprytne i wykrętne. Czasem ojciec i syn zapuszczali się aż do Loiry, w której trzęsawiskach doskonale hodowały się tłuste węgorze. A kiedy nie udawało się nic złowić samemu, wpadał Hjacynt na wygodny pomysł opróżniania nocą składów, w których rybacy nadbrzeżni przechowywali swój połów. Wszystko to wszakże były drobiazgi, ot tak, dla przepędzenia czasu. Główną jego namiętnością było polowanie. Trzebił zwierzynę i dzikie ptactwo na mile całe dokoła; nie gardził niczem: przepiórki po kuropatwach,