Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/378

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łosia przyglądała jej się mętnemi swojemi oczami. Nietyle oburzała ją sama rzecz, ile to żądanie od niej ustępliwości, tolerowanie świństwa dla spokoju domowego. Gdyby chłop do niej należał, nie ustąpiłaby nikomu praw do niego, ani ździebełka, ani tyci nawet! Jej złość na siostrę zamieniała się w pogardę, poprzysięgła też sobie, że choćby miało ją to nie wiedzieć ile kosztować, nie ustąpi już teraz, choćby przyszło życie postradać!
Od tego dnia jednak stosunki popsuły się jeszcze bardziej. Franusia stała się kozłem ofiarnym, na którym wszystko się skrupiało. Zepchnięto ją do roli sługi, obarczano najcięższą pracą, łajano bezustannie, tarmoszono, popychano. Liza nie dawała jej chwilki wytchnienia, wyganiała ją z łóżka przed świtaniem jeszcze i zatrzymywała przy robocie tak późno w noc, że nieszczęśliwa dziewczyna zasypiała nieraz, nie mając sił się rozebrać. Kozioł tyranizował ją podstępnie w najrozmaitszy sposób: odmawianiem jej wszystkiego, nieszczędzeniem cięgów po pośladkach, szczypania z całych sił w uda i innych tego rodzaju okrutnych, bolesnych karesów, przy których tryskała jej krew z żywego ciała, napędzając łzy do jej oczu, a zarazem bardziej umacniając ją w upartem zawzięciu się w sobie. Widok dziewczyny, omdlewającej prawie z bólu i z trudnością powstrzymującej się od krzyku, pobudzał go do bestjalskiego śmiechu, zdając się zadawalniać poniekąd jego chuć. Całe ciało miała posiniaczone, poznaczone zadraśnięciami i czerwonemi pręgami. W obecności siostry zwłaszcza zdobywała się na heroizm znoszenia wszystkiego bez drgnięcia, aby nie dać poznać po sobie, że samcze jego szpony wdzierają się jej zuchwale pod skórę. Niezawsze jednak była w stanie zapanować nad odruchowym skurczem mięśni; nieraz też odpowiadała wyrznięciem mu z całego rozmachu tęgiego policzka. Zawiązywała się wówczas pomiędzy niemi