Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czerzy, szczypał ją w przejściu, na co ona, rozwścieczona, odpowiadała mu szturchańcami; potem wszakże, pod lada pretekstem, podnosiła się znów, jak gdyby pociągnięta, ażeby znów być przez niego uszczypaną i znów odwzajemnić mu się kułakiem. Wyrzekała głośno, że ma sińce na udach.
— To siedź na miejscu! — powtarzał Jan.
— O! co to, to nie! — wołała. — Nie chcę, żeby mu się zdawało, że jest i moim chłopem dla tego, że jest Lizczynym.
Gdy noc zapadła, zapalono świece. Od trzech godzin nie przestawano jeść. Nareszcie, około dziesiątej, rzucono się na deser, popijany kawą, nie jedną lub dwiema filiżankami kawy, ale przed każdym postawiono wielki jej kufel, z którego ciągnął po łyku. Pozwalano sobie na coraz grubsze dowcipy: — Kawa podnieca nerwy — mówiono — doskonale wpływa na zbyt ospałych mężczyzn. — Trzymano się też za boki, ilekroć który z żonatych współbiesiadników odpijał porządny jej haust.
— Dobrze robisz, że pijesz kawę — zwróciła się do Delhomme‘a Fanny w doskonałym humorze, wyzbywając się zwykłej swojej powściągliwości.
Sponsowiał, zaczął poważnie tłomaczyć się zmęczeniem po nadmiernej pracy, a syn ich, Nénesse, śmiał się z rozdziawioną gębą pośród wybuchów ogólnego śmiechu i głośnych klapsów po pośladkach, wywołanych poufnem tem zwierzeniem małżeńskiem. Chłopak tak się zresztą objadł, że formalnie pękała na nim skóra. Znikł od stołu i rodzice, przy odejściu, znaleźli go w oborze, śpiącego między dwiema krowami.
Ciotka Starsza i tym razem trzymała się najdłużej. O północy rzuciła się łapczywie na drobne ciastka, zrozpaczona, że nie jest w stanie zjeść wszystkich do końca. Wylizano do dna salaterki z kremem, zmieciono do ostatniej okruszyny tort z piramidą. Pod wpływem coraz większego odurzenia