Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do zniżki cen celem obniżenia płac. To wojna zażarta, tak; ale na czem się ona skończy? Może mi pan to powiedzieć?
Było to w istocie groźne zagadnienie ówczesne, antagonizm, pod którego ciężarem trzeszczał w posadach cały ustrój społeczny. Rozstrzygnięcie tej kwestji przerastało o wiele zdolności umysłowe dawnego eleganta z epoki Ludwika-Filipa, zadowolił się więc jeno potrząśnięciem głową, którem chciał zaznaczyć niewyraźne przyznanie się do własnej niemocy.
Hourdequin napełnił swój kieliszek i wychylił go duszkiem.
— Kołować się tak będzie bez końca... Kiedy rolnik sprzedaje dobrze swoje zboże, robotnik przymiera głodem; kiedy robotnik je do syta, rolnik zdycha z głodu... Jaki z tego wynik? Pożerajmy się dalej nawzajem!
Oparłszy się łokciem na stole, podniecony, ulżył sobie gwałtownym potokiem słów. W drgającem ukrytą ironją brzmieniu jego głosu czuło się tajoną pogardę gospodarza wiejskiego dla tego obszarnika, nie zajmującego się uprawą roli, nie interesującego się nic a nic ziemią, z której żył i czerpał dochody.
— Prosił mnie pan o fakty, na których mógłby pan oprzeć swoje przemówienia... Otóż, przedewszystkiem, własna to pańska wina, jeżeli Chamade traci na wartości. Robiquet, pański dzierżawca, opuszcza się umyślnie w pracy, ponieważ kontrakt jego jest na wygaśnięciu, a podejrzewa pana o zamiar podniesienia mu tenuty. Nigdy się tam pana nie widzi, cóż dziwnego, że lekceważą pana i okradają?... Poza tem istnieje jeszcze naturalniejsza przyczyna pańskiej ruiny materjalnej: ruina ta dotyka nas wszystkich. — Beaucja wyczerpuje się. Tak! Żyzna Beaucja, karmicielka, matka, wyczerpuje się, jałowieje.
Zaczerpnął głębiej oddech i mówił dalej:
— Ot, naprzykład, za moich młodych lat, Perche, po drugiej stronie rzeki Loir, było okolicą ubogą zie-