Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nic sobie nie zrobiła złego. Jan, czując ją tuż przy swojej twarzy, rozpaloną i spotniałą, schwycił ją w ramiona. Cierpki zapach dziewczęcego ciała, zmieszany z mocnym aromatem świeżego, schnącego na wietrze siana, upajał go, naprężał jego mięśnie w nagłem, gwałtownem rozbudzeniu żądzy. I jeszcze coś, — nieuświadomiona dotychczas miłość dla tego dziecka, pociąg ciała i serca, zbudzony oddawna, wzrosły wraz z ich zabawami, z ich śmiechami i żartami, i przeradzający się teraz nagle w płomienną chęć wzięcia jej w posiadanie, tutaj, na tej trawie.
— O! Janie... dosyć, puść mnie! Połamiesz mi kości!...
Śmiała się, myśląc, że Jan żartuje w dalszym ciągu. A on, spotkawszy się oko, w oko z wlepionemi w niego oczami Palmiry, drgnął i zerwał się z ziemi, dygocąc, oszołomiony, jak pijak, którego oprzytomnia nagle widok otwartej przed nim przepaści. — Jakto? Więc to nie Lizy pragnął, tylko tego dziecka? — Nigdy myśl o dotknięciu ciała Lizy nie przyspieszyła bicia jego serca, a teraz cała krew zawrzała w nim na samą myśl objęcia w uścisku Franusi. Zrozumiał nareszcie, dlaczego z taką ochotą chodził do domu obu sióstr i starał się oddawać im przysługi. Ale dziewczyna jest taka młoda, dziecko jeszcze!.. Ogarnął go wstyd i rozpacz.
W tej samej chwili Lizka wracała od starych Fouanów. Idąc, myślała o swojem położeniu. Wolałaby być żoną Kozła, bo jednakowoż to ojciec jej dziecka. Starzy mieli rację; po co się spieszyć? po co nalegać? W dniu, w którym Kozioł odmówi stanowczo, zostanie zawsze w odwodzie Jan.
Zwróciła się do niego, przystępując odrazu do rzeczy:
— Nie mam żadnej odpowiedzi, stryj nic nie wie... Musimy czekać!
Zmieszany, niezdolny ochłonąć jeszcze z wruszenia, patrzył na nią Jan, nie rozumiejąc. Nagle przy-