Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skulił się i podciągnął pod siebie szyję i nogi, aby stać się cięższym i oporniejszym. Nic nie pomogło: ani razy, ani zachęta. Jan musiał wdać się w to, bowiem Gedeon od czasu, jak wszedł pod komendę obu dziewcząt, powziął dla nich najzupełniejszą pogardę. Hałas zbudził Julisia, który zaczął drzeć się pełną piersią. Sposobność była stracona i młody człowiek pożegnał się, nie powiedziawszy tego, co chciał powiedzieć.
Minęło osiem dni, wielka nieśmiałość ogarnęła Jana, który nie mógł już odważyć się na stanowczy krok. Nie żeby stracił ochotę do samej rzeczy; rozważywszy ją bliżej, lepiej jeszcze zrozumiał wszystkie jej korzyści.
I jedna i druga strona zyskałaby tylko na tem. On sam nie posiada wprawdzie nic, ona za to ma na karku dziecko — to równoważy położenie. Nie była to z jego strony żadna brzydka rachuba, poprostu oceniał sprawę tyleż ze względu na własne, ile na jej dobro. Nadto ożenek, zmuszający go do opuszczenia folwarku, uwolni go od Jakóbki, z którą nie przestawał się zadawać, nie umiejąc oprzeć się grzesznej pokusie. Był więc zupełnie zdecydowany, czekał tylko okazji oświadczenia się i myślał, w jakich słowach ma wypowiedzieć swoje żądanie, bowiem nawet wojsko nie uczyniło go śmielszym wobec kobiet.
Pewnego dnia wreszcie, około czwartej, wymknął się z folwarku, postanowiwszy pomówić z Lizką. O tej godzinie właśnie wypędzała Franusia swoje krowy na pastwisko; wybrał więc umyślnie taką porę, aby być sam na sam ze starszą z sióstr. Ale i tym razem nie powiodło mu się zrazu: matka Frimat, jako usłużna sąsiadka, przyszła pomóc młodej kobiecie przy praniu. Dnia poprzedniego namoczyły obie siostry bieliznę. Od rana ług, do którego dla zapachu wrzucono korzenie kosaćca, gotował się w zawieszonym na łańcuchach kotle, po nad buzującym ogniem ze szczap topolowych. Lizka z zakasanemi pod samą pachę rę-