Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/654

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się spostrzegłszy panią Desforges z panią Guibal, powoli przechodząc przez oddział.
— Pani dziś niczego nie zażąda?
— O, nie, dziękuję; — odpowiedziała Henryeta. Jak pan widzisz, przechadzam się tylko; przyszłam jedynie przez ciekawość.
Zatrzymawszy ją, zniżył głos. Nowy plan zaświtał mu w głowie. Pochlebiał jej, szkalował magazyn, mówiąc, że go ma już dosyć, że się woli oddalić, niż być świadkiem podobnego nieładu. Słuchała z zachwyceniem, chcąc go odebrać Mouretowi i obiecała postarać się, aby mu Bouthemont ofiarował miejsce starszego w oddziale jedwabi, po odrestaurowaniu magazynów Quatre-Saisons. Zawarli umowę, szepcąc bardzo cicho; Pani Guibal zaś przypatrywała się wystawom.
— Czy mogę ofiarować pani ten bukiecik fiołków? — zapytał głośno Hutin, wskazując na trzy czy cztery bukiety premiowe, w które się zaopatrzył u jednej z kas, dla robienia podarków.
— O co to, to nie! — wykrzyknęła Henryeta, cofając się żywo. Nie chcę należeć do weselnego orszaku.
Zrozumieli się i rozłączyli, śmiejąc się znowu i rzucając na siebie znaczące spojrzenia.
Pani Desforges, oglądając się za panią Guibal wykrzyknęła, ujrzawszy ją z panią Marty. Tę panią wraz z córką Walentyną, gnała od drugiej godziny przez różne oddziały gorączka wydatkowania, po której czuła się znużoną i zawstydzo-