Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/606

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do wieczora walczących, potrącanych, nakoniec porwanych i uniesionych wirem klęsk; nie licząc Robineau, rozciągniętego na łóżku, ze złamaną nogą. Lecz z największem zajęciem pokazywano sobie kupców, świeżo dotkniętych zarazą: perfumiarza Grognet, modystkę panią Chadeuil i kwieciarza Lacassagne, jakoteż szewca Naud, trzymających się jeszcze na nogach, lecz dotkniętych już obawą grożącej im napewno klęski. Za karawanem postępował Baudu, tymże samym krokiem zmęczonego wołu, jakim szedł za trumną córki, a w głębi pierwszego powozu żałobnego, spostrzegano błyszczące oczy Bourrasa pod krzaczystemi brwiami i włosy jak śnieg białe.
Dyoniza doznała wielkiego zmartwienia. Od dwóch tygodni prześladowały ją troski i trudy. Musiała oddać Pépé do szkół, a Jan zmuszał ją do bieganiny, bo tak był zakochany w synowicy pasztetnika, że błagał siostrę, ażeby się zań oświadczyła o jej rękę. Nakoniec śmierć stryjenki i nieszczęścia, jakie nawiedzały ciągle ten dom, dobiły ją do reszty. Mouret, znów się oddał jej rozporządzeniom, z góry przystając na wszystko, coby uczyniła dla stryjostwa i innych. Pewnego ranka miała z nim znowu rozmowę, dowiedziawszy się, że Bourras został na bruk wyrzucony, a Baudu ma sklep zamknąć. Po śniadaniu wyszła, z nadzieją, że choć im przyniesie ulgę.
Na ulicy de la Michodière, Bourras stał jak wryty na chodniku, wprost swego domu, zkąd go