Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/592

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Przepowiadał to ze dwadzieścia razy; nawet ona musi przypominać sobie, że prosił, żeby uprzedziła stryja o nieuchronnej klęsce, jeżeli zechce obstawać przy śmiesznych zastarzałościach. Ponieważ nastąpiła już katastrofa, nikt na świecie nie zdoła ją powstrzymać. Przecież żaden rozsądny człowiek nie może wymagać, żeby się on zujnował dla ocalenia pomniejszego handlu w dzielnicy. Zresztą, gdyby nawet był tak szalony i zamknął swój magazyn, inny wielki wyrósłby w pobliżu dlatego, że się w powietrzu unosi ideja wielkich roboczych i przemysłowych dzielnic, jako będąca w duchu czasu. Gmach minionych wieków, chylący się obecnie ku upadkowi, musi runąć nakoniec. Powoli Mouret ożywiał się: z wymownem wzruszeniem bronił się od nienawiści swych mimowolnych ofiar i krzyku drobnych dogorywających sklepów, który się dokoła niego rozlegał. — Zwłok umarłych nie przechowuje się, trzeba je grzebać, — i gestem rzucał je pod ziemię, zmiatał i ciskał do wspólnego grobu trupa staroświeckiego handlu, którego szczątki zzieleniałe i cuchnące, wstyd przyniosiły ulicom nowego Paryża, blaskiem słońca oblanym. Nie, nie, nie czuł wyrzutów sumienia, robił tylko to, co mu duch czasu nakazywał, a ona przecież wie o tem, ona co tak kocha życie, co ma taki pociąg do interesów na szeroką skalę, dokonywanych w pełni światła dziennego. Zniewolona do milczenia, słuchała go długo, poczem odeszła z duszą wzburzoną.