Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/569

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

za ścianą z desek zasłaniającą ją przed publicznością. Cała armia dekoratorów pracowała nad jej wykończeniem: rzeźbiarz, emalierzy fajansowi, mozaiści, złocono centralną grupę po nad drzwiami; jednocześnie na szczycie gmachu przytwierdzano piedestale, na których miały być ustawione posągi, wyobrażające przemysłowe miasta Francyi. Od rana do wieczora, wzdłuż ulicy Dziesiątego Grudnia, od niedawna otwartej, stał tłum gapiów, z głową do góry nie widząc nic, lecz przejęty cudami, jakie opowiadano o tej fasadzie, której odkrycie miało poruszyć cały Paryż. Otóż na tym to warsztacie, wśród gorączkowej pracy, pomiędzy artystami, wykończającymi urzeczywistnienie jego marzeń, rozpoczęte przez mularzy, Mouret uczuł jeszcze większą czczość swojej fortuny. Myśl o Dyonizie ciągle ściskała mu pierś; uciekał ztamtąd, nie mógł objawić ani jednem słowem swego zadowolenia, bał się zdradzić ze łzami i pozostawił za sobą niesmak do tryumfu. Ta fasada, która stanęła nakoniec, wydawała mu się nikłą, podobną do ściany domków z piasku, budowanych przez dzieci; ale gdyby się nawet ciągnęła od jednego przedmieścia Paryża do drugiego, gdyby sięgała aż do gwiazd, nie zapełniłaby nigdy próżni jego serca, bo tylko jedno „tak”, wyrzeczone przez to dziewczę, mogło tego dokonać.
Kiedy Mouret wszedł nakoniec do swego gabinetu, uczuł że go dławią łzy powstrzymywane.