Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/527

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

władać w samotnych gorączkowych godzinach nocnych. Nazajutrz znowu powtarzało się to samo; następował dzień ruchliwy, zapełniony olbrzymią pracą i zamącany obrazem wątłego dziecka.
Najbardziej czuł swoją niedolę podczas codziennego przeglądu magazynów. Wznieść tak olbrzymią maszynę, królować nad tylu ludźmi i umierać z boleści dla tego, że takie dziewczątko nas niechce! Pogardzał sobą, gorączka go ogarniała, wstydził się że cierpi. W niektóre dni porywał go wstręt do własnej potęgi; doznawał mdłości przechodząc wzdłuż galeryj. Niekiedy znów pragnął rozszerzyć swoje państwo, uczynić je tak wielkiem, że możeby mu się oddała z przestrachu.
Najprzód zatrzymywał się w suterenach przed ślizgawką. Znajdowała się ona zawsze od ulicy Neuve-Saint-Augustin; lecz wypadło ją rozszerzyć; obecnie wyglądała jak łożysko rzeki, po którem fala towarów spływała z hukiem wzburzonych wód. Przybywały one z całego świata; były to szeregi wózków ręcznych ciągnących ze wszystkich dworców kolejowych, nieustające wyładowanie, wodospad skrzyń i pak, ześlizgujących się pod ziemię, pochłanianych przez nienasycone nigdy magazyny. Mouret patrzał na ten potok spływający do niego; myślał o tem, że jest jednym z panów fortuny publicznej, że trzyma w swych rękach losy fabrykacyi francuzkiej, a nie może kupić całusa jednej ze swych sklepowych.
Potem przechodził do służby odbiorczej, która obecnie mieściła się w części interesu, wzdłuż