Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/501

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przynajmniej swych światłych wskazówek. Ta dziewczyna jest tak głupia, że nie może sobie poradzić. Chodźże pan, czekam.
Wahał się, walczył z sobą, pragnął uniknąć przewidywanej sceny, ale musiał być posłusznym. Baron mówił z miną ojcowską i żartobliwą zarazem:
— Idźże, idź, mój kochany, pani cię potrzebuje.
Wtedy Mouret udał się za nią. Gdy się drzwi zamknęły, zdawało mu się, że słyszy drwiący śmiech Vallagnosca, przygłuszony przez obicia. Zresztą, czuł zupełne wyczerpanie odwagi. Od czasu jak Henryeta wyszła z salonu i wiedział, że Dyoniza w głębi pomieszkania jest w rękach tej zazdrośnicy, doznawał coraz większego niepokoju i rozdrażnienia nerwowego, tak dalece, że chwilami nadstawiał ucha, jakby drżąc na oddalony odgłos płaczu. Co ta kobieta mogła wymyśleć, żeby ją dręczyć? Z całą mocą miłości, która go samego dziwiła, zwracał się ku Dyonizie, jako jedyna jej podpora i pociecha. Nigdy jeszcze w ten sposób nie kochał, żeby cierpienie miało dlań tak silny urok. Słabostki przelotne, nawet Henryeta, tak wykwintna i ładna, której posiadanie pochlebiało jego dumie, było to tylko przyjemne przepędzenie czasu, niekiedy rachuba, w której szukał jedynie korzystnej rozkoszy. Wychodził od swych kochanek, kładł się spać w domu, szczęśliwy ze swej wolności kawalerskiej, bez żalu i troski. Teraz serce mu biło nie-