Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/493

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Mouret bronił ich cnoty z takiem przekonaniem, że Vallagnosc począł się śmiać. Wtedy Bouthemont wdał się w rozmowę, aby przyjść w pomoc pryncypałowi. Mówił, że są pomiędzy niemi rozmaite — i ladaco i uczciwe dziewczęta; jednakże poziom ich moralności coraz bardziej się podnosi. Dawniej zgłaszały się tylko upadłe dziewczęta niefachowe i biedne; ale obecnie z ulicy Sèvres np. wychowują małe dziewczęta specyalnie dla Magazynu Nowości. W ogóle, gdy chcą, mogą się one uczciwie prowadzić, gdyż nie są zmuszone, jak robotnice z bruku paryzkiego, żywić się same i o mieszkaniu myśleć, u nas mają stół i nocleg, ich byt jest zabezpieczony, chociaż bardzo ciężki. Najgorszą stroną jest to, że ich pozycya jest niejasna, coś pośredniego pomiędzy sklepową i damą. Nieraz postawione pośród zbytku, częstokroć bez elementarnego nawet wykształcenia, przez ocieranie się, wyrabiają w sobie smak do rzeczy nieprzystępnych w ich położeniu; w ten sposób wytwarza się z nich jakaś klasa wyjątkowa, niedająca się określić. Ich nędza moralna i wady, ztąd właśnie pochodzą.
— Co do mnie — powiedziała pani de Boves — nie znam istot nieznośniejszych. Nierazby się je zpoliczkowało.
Panie te zaczęły wylewać swą żółć na wyścigi. Mówiły, że w magazynach kobiety pożerają się nawzajem, wśród współubiegania się o pieniądze i piękność. Sklepowe gorzko zazdroszczą klient-