Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/471

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie, panie; nie mogę — odrzekła.
— Bracia moi będą dziś na obiedzie u stryja i obiecałam połączyć się z nimi.
— Ależ noga, stąpasz trudno.
— O! dojdę szczęśliwie, od rana czuję się daleko lepiej.
Teraz on zbladł wobec tej spokojnej odmowy. Usta drgały mu nerwowo, ale się powściągał, rzekł więc z miną uprzejmego pryncypała:
Agdybym o to prosił? Przecież wiesz pani jaki mam dla niej szacunek?
Dyoniza zachowała postać pełną poszanowania, mówiąc:
— Jestem wzruszoną dobrocią pana. Dziękuję za te zaprosiny, ale raz jeszcze powtarzam, że przyjąć nie mogę, gdyż bracia będą mię oczekiwali.
Ciągle udawała, że go nie rozumie. Drzwi były otwarte i czuła, że cały magazyn ją popycha ku niemu. Paulina po przyjacielsku nazwała ją głupią; inne szydzić z niej będą, jeżeli odrzuci zaprosiny. Pani Aurelia, która się usunęła, Małgorzata, która coraz głośniej krzyczała, Lhomme odwracający się dyskretnie — wszyscy pragnęli jej upadku i rzucali ją na pastwę pryncypałowi. Oddalony szmer inwentarza, te miliony towarów wykrzykiwanych, przerzucanych rękami, były jakby gorący wiatr, którego namiętny powiew dochodził aż do niej.