Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/455

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Chociaż mu ta wiadomość pochlebiała, odrzekł z wzgardliwą miną:
— Ja lubię tłuściejsze, mój kochany, zresztą któżby się wdawał z pierwszą lepszą, jak nasz pryncypał.
Przerwał tę rozmowę, aby zawołać:
— Białe poult de soie, trzydzieśoi pięć metrów po osiem siedemdziesiąt pięć!
— A! nareszcie — szepnął ucieszony Bouthemont.
Lecz w tej chwili dzwonek powołał do drugiego stołu. Favier więc zeskoczył ze stołka, ustępując miejsca innemu; musiał on przełazić przez stosy sztuk, które się jeszcze zwiększyły na ziemi. Obecnie we wszystkich oddziałach towary zalegały podłogę; pułki, pudła, szafy powoli opróżniały się, a towary wydobywane zewsząd, plątały się pod nogami. W oddziale białych towarów, dawało się słyszeć ciężkie spadanie sztuk perkali; u drobiazgów, rozchodził się łoskot pudełek; u mebli zaś zdawało się że grzmi, takie było ciągłe przesuwanie. Wszystkie głosy dawały się słyszeć jednocześnie, cyfry syczały, zapełniając powietrze, ogromną nawę napełniał szum, tak jak w lesie w miesiącu styczniu, kiedy wiatr gałęźmi szeleści.
Favier, wybrnąwszy nakoniec, ujrzał się na wschodach do refektarza. Od czasu powiększenia Magazynu Nowości, jadalnie znajdowały się na czwartem piętrze, w nowych budynkach. Spiesząc