Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/398

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Patrz! czy nie jest piękny, stojąc tak przed nią, z całą powagą wysokiego urzędnika! Stara Francya, mój przyjacielu, stara Francya!
— A oóż twój ślub, zawsze trwasz w zamiarach?
Nie spuszczając z oka hrabiego, odpowiedział Paweł, że ciągle czekają śmierci ciotki. Potem z tryumfującą miną szepnął:
— Widziałeś? Nachylił się, żeby jej wsunąć w rękę adres, który przyjęła z niewinną miną... okropna to kobieta, z tą delikatną rudą główką i chłodnem napozór usposobieniem! Nie ma co mówić, piękne rzeczy dzieją się u ciebie!
— Te damy nie są tu u mnie, lecz u siebie — odrzekł Mouret. — Potem zaczął żartować. — Miłość ma podobieństwo jaskółek, przynosi domowi szczęście. Znam te dziewczęta snujące się tu po salach i damy spotykające przypadkiem przyjaciela, ale chociaż nic nie kupują, zawsze powiększają liczbę klienteli i ożywiają magazyn. Rozmawiając pociągnął z sobą przyjaciela, postawił go na progu salonu, naprzeciw wielkiej centralnej galeryi, której szereg hall, widać było pod ich stopami. Po za nimi w salonie, panowała ciągle taż sama cisza, przerywana tylko nerwowem skrzypieniem piór i szelestem dzienników. Jakiś stary jegomość usnął nad „Monitorem”; pan de Boves przypatrywał się obrazom, z wyraźną chęcią zgubienia przyszłego zięcia wśród tłumu. — Tylko pani Bourdelais pośród tego spokoju, za-