Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/396

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Aa, to pani! — zawołała pani Bourdelais — nie poznałam...
Tuż obok dzieci jakaś dama kryła twarz w stronicach jednego z przeglądów: — była to pani Guibal, widocznie wcale nierada ze spotkania. Opamiętawszy się prędko, zaczęła opowiadać, że weszła na chwilkę, by wypocząć od tłoku. Gdy pani Bourdelais zapytała się, czy robi sprawunki, odpowiedziała ze swą omdlewającą miną, kryjąc pod powiekami ostrość egoistycznego wejrzenia:
— O! nie... owszem, przychodzę zwrócić spódnicę i portierę, z których nie jestem zadowoloną, tylko z powodu tłumu, muszę czekać, ażeby znaleźć przystęp do kontuaru.
Zaczęła chwalić system zwrotów, jako bardzo dogodny.
— Pierwej — rzekła — nigdy nie kupowałam; a teraz ulegam czasami pokusie. Co prawda na pięć wziętych przedmiotów oddaję cztery, znaną jestem we wszystkich salach z powodu tych ciągłych zmian, zdaleka już mię czują bom zawsze niezadowolona. Odnoszę każdy sprawunek, przetrzymawszy go dni kilka.
Rozmawiając, nie spuszczała z oka drzwi od sali i odetchnęła swobodniej, gdy pani Bourdelais zwróciła się do dzieci, aby im objaśniać fotografie. Prawie w tejże chwili weszli pan de Boves i Valagnoc. Hrabia, który udawał, że chce pokazać towarzyszowi nowe magazyny, zamienił z nią