Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Uściskaj mnie chłopcze; — powiedział na zakończenie — a zatem rzecz postanowiona, za rok dopiero pogadamy znów o ślubie. Trzeba pierwej pomyśleć o tem co najważniejsze.
Wieczorem w sypialnym pokoju, kiedy pani Baudu spytała się o rezultat rozmowy, obstawał przy swoim uporze prowadzenia walki osobiście do końca. Ogromnie chwalił Colombana, jako chłopca poważnego, z dojrzałym sposobem myślenia, wychowanego w dobrych zasadach, niezdolnego umizgać się do klientek, jak te trzpioty z Bonheur. O nie, on zupełnie jest naszym, nie będzie spekulował sprzedażą, jak wartościowemi papierami na giełdzie.
— Kiedyż ślub? — spytała pani Baudu.
— Trochę później — odpowiedział — chcę dotrzymać obietnicy.
Nie zrobiła żadnego poruszenia, tylko powiedziała po chwili:
— To przyprawi naszą córkę o śmierć.
Baudu nurtowany gniewem, hamował się.
— Ja także umrę — rzekł — jeżeli mię tak ciągle będą trapić. Jestże to moja wina? Kocham córkę, oddałbym krew za nią, ale nie mogę uczynić tego, aby dom rozwijał się pomyślnie w tak nieprzyjaznych okolicznościach. Genowefa powinna mieć trochę zastanowienia i czekać cierpliwie, aż do lepszego bilansu. Cóż u dyabła! Colomban nie odstępuje od niej na krok, nikt go