Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Stryj udając że szanuje przekonania Dyonizy, jednakże starał się ją do swoich nakłonić:
— Ty ich nie możesz bronić na seryo. Cóżbyś powiedziała, gdybym obok sukna sprzedawał rondle? Miałabyś mnie za waryata... Przyznaj przynajmniej, że ich nie szanujesz.
Ponieważ uśmiechała się tylko z niejakiem zakłopotaniem, wiedząc że rozsądne dowodzenia na nic się nie zdadzą, ciągnął dalej:
— Widzę że z nimi trzymasz, nie mówmy więc o tem, bo nie chciałbym żeby nas znowu poróżnili. Jużby tego zawiele było, żeby stawali pomiędzy mną a rodziną moją. Wracaj do nich, jeżeli masz ochotę, ale cię proszę żebyś mi nie zawracała głowy historyami o nich!
Zapanowało milczenie. Jego dawna gwałtowność słabła wobec tej gorączkowej rezygnacyi.. Ponieważ się dusili w ciasnej salce ogrzanej gazem, służąca zmuszoną była otworzyć znów okno, a cuchnąca wilgoć podwórza, wionęła zaraz na stół. Zjawiły się pieczone kartofle, które spożywano w milczeniu.
— Patrz na tych dwoje — rzekł Baudu, wskazując nożem na Colombana i Genowefę — zapytaj ich, czy kochają twój Bonheur des Dames?
Siedząc obok siebie na zwykłem miejscu, gdzie się znajdowali dwa razy dziennie od dwunastu lat, Colomban i Genowefa jedli, zachowując umiarkowanie. Nieodezwali się ani razu: on, przesadzając dobroduszny wyraz twarzy, zdawał się kryć