Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie daje mi pokoju, ale powietrze wiejskie... rozumie się... Bądź co bądź, zrobiliście państwo świetny interes. Gdyby nie reumatyzm, zanimby upłynęło lat dziesięć, usunąłbym się z dziesięcioma tysiącami franków renty, słowo honoru.
We dwa tygodnie później, zaczęła się walka pomiędzy Robineau i Magazynem Mód. Wielki miała rozgłos i przez niejaką chwilę, zajmowała cały handel Paryża. Robineau, używając broni swego przeciwnika, publikował w pismach i stroił wystawę, układał po za szybami ogromne stosy sławnej jedwabnej materyi i wypisywał na wielkich kartach cenę: pięciu franków pięćdziesiąt centymów. Cyfra ta sprawiała rewolucyę pomiędzy kobietami: o dwa sous tańsza materya od Paris Bonheur i jak się zdawało, w lepszym gatunku! Zaraz w pierwszych dniach, przychodziły roje klientek. Pani Marty kupiła suknię, której niepotrzebowała, pod pozorem oszczędności. Pani Bourdelais chwaliła materyę, ale wołała zaczekać przewidując zapewne, co się stanie. Istotnie w następującym tygodniu Mouret, obniżył cenę Paris Bonheur o dwadzieścia centymów. Miał on z Bourdoncle’m i współuczestnikami ostry spór, zanim ich nakłonił do przyjęcia wypowiedzianej wojny, nawet gdyby mu przyszło stracić. Te dwadzieścia centymów stanowiły wielką różnicę, gdyż była to cena kosztu. Robineau doznał nielada ciosu: nie przypuszczał, żeby współzawodnik obniżył cenę, bo jeszcze wówczas nie znano tych