Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się nigdy nad tem zastanowić, taką jej to przykrość sprawiało.
— Nie, panie — odpowiedziała zmieszana.
Hutina bawiło jej zakłopotanie.
— Jeżeli pani sobie życzy, to możemy nim służyć. Favier, podaj pani Robineau.
Zmierzyła go tem smutnem i spokojnem spojrzeniem, z jakiem przyjmowała uwłaczające przycinki panien. A! więc jest złośliwy; dokucza jej wraz z innymi... Zaszło coś w niej, jakby rozdarcie ostatnich więzów, co ją z nim łączyły. — Na twarzy odbiło się takie cierpienie, że Favier chociaż niezbyt czułej natury, jednakże pospieszył jej na pomoc.
— Pan Robineau jest przy sortowaniu — powiedział. — Zapewne powróci przed śniadaniem. Jeżeli pani masz do niego interes, to się możesz zobaczyć po południu.
Dyoniza podziękowała i wróciła do okryć, gdzie pani Aurelia oczekiwała ją ze złością.
— Poszłaś panna już od pół godziny i zkądże wracasz? Pewno nie z pracowni.
Dziewczyna spuściła głowę, myśląc o tem, jak ją nieszczęścia prześladują. Już po mnie, jeżeli Robineau nie nadejdzie. Jednakże obiecywała sobie zejść jeszcze na dół.
W oddziale jedwabi powrót Robineau sprawił ogromną rewolucyę. Powszechnie spodziewano się, iż nie powróci znudzony ciągłemi przeciw sobie intrygami. Rzeczywiście była chwila, kiedy