Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w męztwie, ciągle była uśmiechniętą i z głową do góry podniesioną, nawet kiedy padała skutkiem zupełnego wyczerpania sił i pracy, jakiej nie każdy mężczyzna mógłby podołać.
Drugiem jej udręczeniem było to, że cały oddział był jej niechętny. Do męki fizycznej, przyłączało się ciche prześladowanie koleżanek. Po dwóch miesiącach cierpliwości i słodyczy, nie mogła ich jeszcze rozbroić. Zarzucały ją obelżywemi słowy, zmyślały różne okropności, odpychały od siebie ją, która całem sercem pragnęła ciepła i tkliwości.
Długo wyśmiewano ją z powodu nieszczęśliwego debiutu, ciągle kursowały słowa: „saboty”, „rączka od motyki”; te co przeoczyły sprzedaż, odsyłano do Valognes, słowem stała się celem naigrawań całego oddziału. Gdy się potem wykierowała na wzorową sklepowę, poznawszy już doskonale mechanizm zakładu, powstało ogólne oburzenie — i od tej chwili panny porozumiały się pomiędzy sobą, żeby do niej niedopuszczać żadnej ważniejszej klientki. Małgorzata i Klara czuły instynktową nienawiść i ściskały szeregi, aby się nie dać pożreć przez tę nową przybyszkę, której się obawiały, pod pokrywką wzgardy. Co się tyczy pani Aurelii, była obrażoną dumnem zachowaniem się dziewczyny, która nie kręciła się koło niej z pieszczotliwem pochlebstwem. Dla tego rzuciła ją na pastwę złośliwości swych faworytek, ulubionych dworaczek, ciągle przed nią pa-