Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wodem niepokojących pustek rannych, musiała być ulewa, jaka spadla około dziewiątej godziny; lecz wszystko to mogło się poprawić, gdyż błękity nieba znowu przybrały wesołość zwycięzką. Obecnie oddziały w antresolach ożywiały się; zmuszony był usuwać się z drogi, aby przepuścić wchodzące damy, które małemi gromadkami zapełniały, oddziały bielizny i okryć. Jednocześnie po za sobą słyszał wymieniane wielkie cyfry w oddziałach koronek i szali. Lecz najwięcej dodawały mu otuchy galerye parterowe; duszono się przy norymberszczyznie; białe i wełniane towary były też w oblężeniu. Coraz bardziej ścieśniały się szeregi kupujących; prawie wszystkie kobiety były w kapeluszach, czepki spóźnionych gospoś zaledwo gdzie nie gdzie dawały się spostrzegać. W halli jedwabi, pod bladem światłem, damy zdejmowały rękawiczki, ażeby się z lekka dotykać sztuk Paris Bonheur, rozmawiając półgłosem, jakby w salonie. Już go nie mylił dochodzący z zewnątrz turkot zajeżdżających powozów i trzaskanie drzwiczkami, tłum coraz bardziej wzrastał, czuł, iż maszyna jego wchodzi w ruch, rozgrzewa się i rozbudza do życia. W kasach słychać było brzęk złota koło stołów, wprawni chłopcy sklepowi spiesznie pakowali sprawunki, ruch dawał się słyszeć nawet w salce suterenowej, w ekspedycyi, która się napełniała pakami zsuwanemi z łoskotem, wstrząsającym mury.