Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Odprawiłaś już popielec
I bosiny po rabinie...        225

JUDYTA.

A jak jego duch zobaczy?

KOSAKOWSKI

W jakiéj ty żyjesz krainie
Że o trupach zawsze gadasz?

JUDYTA.

Czy ty wojnę wypowiadasz
Wszystkim duchom Izraela?        230

KOSAKOWSKI.

Czart oczami twemi strzela,
Ogień leje w serca cieśnie,
Głowę wprawia w obłąkanie.
Dziś widziałem ciebie we śnie
Jakby jakie malowanie.        235
Że już byłaś na stracenie
Prowadzona w żar, w płomienie,
A z płomnieni były róże,
A ty w różach jak w altanie,
Uczepiona ręką w górze        240
Za krzyż.

JUDYTA.

Ty śnił prawdę świętą.

KOSAKOWSKI.

Judyto – gdyby cię wzięto
I śmiercią, ogniem grożono;
Ty znasz moją klacz czerwoną
Co przeleci miasto całe,        245
I wyleci drugą stroną.
Tylko klaśnij w ręce białe,
Tylko padnij mi na łono,
Tylko chwyć się jak zbawienia:
A ja z grobu i z płomienia        250
Wyrwę ciebie po sto razy!