Swoje żniwo, i swoją nagrodę. 225
Mój hiszpanie, niech Allach cię strzeże.
Jeśli Allach Bogiem, niech cię broni.
Lecz cóż to za tentent koni,
Co to za trąby i krzyki
Którym powietrze przyklasło? 230
Tam, z drugiéj strony kotły słychać Marsa hasło.
Ha! mój brat Henryk.
Gdzie jesteś Fernandzie?
Dawno cię szukam.
Cóż tam za nowiny?
Bracie, Fezanie idą i Murzyni
Budząc te echa; Tarudant z wojskami 235
Królowi Fezu przybył dla odsieczy.
A król podparty z Maurytańczykami
Zrobił wycieczkę, bije nam na czoło;
Kiedy Tarudant nam odwrotu przeczy.
Zewsząd straszliwe nieprzyjaciół koło 240
W swoje żelazne objęło nas wieńce.
Oblężający my i oblężeńce.
Z tej ciemnéj chmury co się na nas toczy
Błyskawicami bici w same oczy,
Zmięszani – Cóż nam Fernandzie zostało? 245
Powiedz, co czynić?
Co? umierać z chwałą.
Niech nacierają ci oba aljanci,
My na śmieré idźmy jako wojownicy,
Jako dwaj Mistrze, jako dwaj infanci,
A choćby tylko jak Portugalczycy. 250
Idźmy i krzyczmy hasło dwóch zakonów
Ave i Chrystus... hasło nasze stare;