Xiążeta,
Kiedym wasze wypełniał rozkazy;
Tam gdzie góra w luk zagięta
Łamie się w piętra dwa razy; 75
Usłyszałem, w strasznéj wrzawie,
Pod nieba strefą niebieską,
Zlatującą konnicę Fezką...
Zdawało się że żórawie,
Na Pigmeów w wielkim gniewie, 80
Szary klucz na niebie klecą...
Ziemia nie wie i wiatr nie wie,
Czy oni biegną, czy lecą.
Idźmy powitać te wrogi.
Niech strzelce staną na czoło. 85
Siodłać konie, a wesoło!
Wdziać kolezugi – od głów do nogi
Zbroić się i stawać w szyku! –
O szczęśliwy dzień Henryku,
Zwycięztwo nam w ręce dane. 90
Ja twój brat przy tobie stane,
Piersi także mam niezłomne,
O strasznych wróżbach zapomnę,
I pokażę że śnierć mię nie trwoży.
A ja tam gdzie śmierć się sroży 95
Nie pójdę... w każdym hazardzie
Ja stoje na arjergardzie,
I wulkan ze mnie wybucha. –
Ach jaka tam zawierucha!
Jaki blask, jaki bój srogi!... 100
Niech się biją – a ja w nogi! –