Przez ciemne, smutne gościńce Kurhanów
Niesie go czarny koń dniami i nocą.
Pod ziemią, tętna zakopanych dzbanów
Z prochem rycerzy — na niebie łopocą
Kruki, jak stada posępne szatanów. 5
W czaharach zbroje rycerzy migocą,
I dzidy błyszczą krwawymi płomyki. —
Tam na kurhanach posępne lirniki
Siedzą i grają dumy dawnych czasów.
Dumy wychodzą na rozległe pola, 10
Wpadają smutne w szum dębowych lasów;
I z tamtąd znowu, jak harfy Eola
Zmięszane z szumem liścianych hałasów
Wychodzą na step: a ludzka niedola
Leci wichrami płaczącemi wiana, 15
Jakby nie ludzi ustami spiewana.
Tu siedzą wianki na polu czumaków,
I ogień palą wielki, jasny, chmurny;
Tam daléj wieńce podróżników ptaków,
A dróp na straży — albo sęp bez piórny; 20
Podobni zdala do Rzymskich orszaków
Koło chorągwi albo koło urny,
Gdzie smętne wodza popioły złożone:
Odprawujące straż i zamyślone.