Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I znów na piersi zasklepioną ranę,
Jak łby łabędzie spadną zadumane?
Co zrobią myśli pod czaszką ogromną?
Przypominając — co sobie przypomną?       660
Nic — Wszędzie nędza, smutek i zgryzota!
Ojczyzna — kawał skrwawionego błota!
Polak — wygnaniec, męczennik, sierota!
To pić i szukać zapomnienia w dzbanie,
A zbudzić serce, gdy kraj zmartwychwstanie.       665
Upił się starzec — a tu właśnie sina
Zachodzi jemu drogę Katarzyna.
Spójrzałem na nią! o! krwawa! o sroga!
Trupy! skrzydełka! nieście mię przed Boga!
Spójrzałem na nią i w zrenicę cisnę,       670
I powiekami mogiłę zawarłem;
I będę milczał, aż ją krwawém garłem,
I krwawém okiem, przed Bogiem wybłysnę;
Aż ze mściwego serca wyrzucona,
Przed Panem Bogiem upadnie i skona.       675
Trupki! skrzydłami wy bądźcie pośpiechu —
O! wy nie śpieszne już! o! wy leniwe!
Główki! ptaszęta wy moje nie żywe!
Ja się wam każę nieść przez kraje grzechu
A wy płaczecie, i wasz głosek niemy       680
Mówi mi: Ojcze! my już w grobie śpiemy!
Dobrze! nie będę was płakać o! dziatki!
Ani jak ojciec ani tak jak matki;
Lecz jak jaskółka jaka nieszczęśliwa,
Co puste gniazdo skrzydła nakrywa;       685
I o swych dzieciach jak o żywych roi,
I pod skrzydła się własne zajrzéć boi.

Ciało carycy zgniłe, starożytne,
W sercu ma węże, jak miecze błękitne;
Za sobą skrzydła te wężowe wlecze,       690
A z czarnych piersi, krew jak koral ciecze.
Na gryszpanowéj krwi te węże tyją,
I nad umarlą niewiastą się wiją;
A twarze mają blade martwych ludzi,
A usta im krew zastygniona brudzi;       695