Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


A po chwili, przystąpiwszy don Anhelli, wziął go za rękę i poczuł że była martwa.
Więc pochował starca w śniegu, i obróciwszy się do niewiasty, rzekł: chceszli mnie wziąść za brata? chodź ze mną. A ta mu do nóg upadła mówiąc: Aniele mój!
Podniósł ją z ziemi Anhelli, i udali się oboje na północ, a za niemi szli renowie Szamana, wiedząc że za nowemi idą panami.
A zaś Anhelli milczał, bo miał serce pełne łez, i boleści.




ROZDZIAŁ TRZYNASTY.

Odeszli więc Anhelli z ową niewiastą i z renami Szamana, na daleką pustynię północną, a znalazłszy pustą chatę w lodzie wykutą, zamieszkali w niéj.
A po krótkiém pożyciu, Anhelli przyzwyczajał się nazywać siostry imieniem zbrodniarkę tę i pokutnicę.
Ona mu była sługą i uścielała łoże liściami i doiła reny wieczorem, a rano wypędzała je na paszę.
Serce jéj od modlitwy ciągłéj stało się pełne łez, smutków i niebieskich nadziei, i wypiękniało na niéj ciało.
Oczy rozpromieniły się blaskiem cudownym i ufnością w Bogu; a włosy stały się długie i podobne szacie obszernéj kiedy się w nie ubrała, i podobne namiotowi biednego pielgrzyma.
I dziwił się Anhelli że była spokojną o przyszłość, popełniwszy niegdyś zbrodnię wielką, a nawet krwią mając zmazane ręce.