Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KANCLERZ.

O co sprawa?

LEKARZ.

O jado-trucie.

KANCLERZ.

Na kim?

LEKARZ.

Na Kostrynie.
       140 Twój wodz o Pani można i łaskawa
Otruty skonał; wielki rycerz ginie
Od jadu co się zowie ludomorem.
Na jego ciele żelaznym kolorem
Wyszło tysiące plam; skonał otruty.

KANCLERZ.

Kogoż posądzasz?

LEKARZ.

       145 Niech sąd szuka winnych.

BALLADYNA.

Zbrodniarz nieznany? odłożyć do innych
Sądów tę sprawę. Niech ma czas pokuty.

KANCLERZ.

Zwyczajem kraju jest Mościa Królowo
Wydawać wyrok choćby nad nieznanym,
       150 I zawieszony miecz trzymać nad głową
Tajnego zbrodnia, aż będzie schwytanym,
I da nam gardło.

BALLADYNA.

Są jednak zbrodniarze
Wyżsi nad wyrok, święci jak ołtarze,
Niedosięgnieni...

KANCLERZ.

Takich Bóg ukarze.
       155 Do ciebie ziemski wyrok dać należy
Szczero sumienny.

BALLADYNA.

Cóż wyrzekły prawa?