Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SCENA TRZECIA.
Namiot BALLADYNY.
KOSTRYN i BALLADYNA w zbrojach — z hełmami zapuszczonemi wchodzą na scenę.
KOSTRYN.

Zostań w namiocie, nie wychodź na pole,
Bo jak przeczuwam wkrótce Kirkorczycy
Walkę rozpoczną. Obóz jego w dole,
A nasz na górze jak gniazdo orlicy.

BALLADYNA.

       5 Wiele dusz stanie za chwilę przed Bogiem.

KOSTRYN.

Gdzie młócą żyto, tam plewy z omłotku
Lecą pod niebo. Stój za gumna progiem
I nie rozplątuj znów na kołowrotku
Szczero-sumiennym, zaplątanych pasem
Dziwnéj przeszłości.

(wchodzi żołnierz.)
ŻOŁNIERZ.

       10 Z okropnym hałasem
Idą do boju szyki Kirkorowe.

KOSTRYN.

Królewiczątko moje bądź mi zdrowe!

BALLADYNA.

Czy zwyciężymy?

KOSTRYN.

Śiedź pani w namiocie.
Niechaj cię próżność nie prowadzi w złocie
       15 Na oczy słońca i na łuków żądła.
Bogdajbyś cicho śpiewała i prządła
Szatę królewską lub śmierci koszulę;
To, albo drugie, pewnie ci się przyda...
Ha! ha z proc lecą ołowiane kule,
       20 Patrz jak kolczate... héj giermku gdzie dzida?
I tarcza moja.

(Bierze tarczę i dzidę z rąk giermka i wychodzi.)