Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SKIERKA.

Okryć go płaszczem promiennym,
Wdziać mu złociste obuwie,

(Sciemnia się zupełnie — Na głowie Goplany pokazuje się półxiężyc.)

       90 Perła rosy z płaszcza kapie;
Zbierz te perełki po trawie,
I znów przyszyj na rękawie.

CHOCHLIK.

Król dobrodziéj w dobre chrapie,
Na drugi bok się przewraca.

SKIERKA.

       95 Goplano, niech światło wraca,
Już się twój miły przetwarzył.

(Goplana daje znak — xiężyc z jéj czoła znika — i światło wraca.)
GOPLANA. (patrząc na śpiącego.)

Jaką on sobie dziwną postawę wymarzył.

(Grabek wstaje z ziemi jak król dzwonkowy.)
GRABIEC. (poziewając.)

A — a — a — a — dobry dzień... a — piękna pogoda,
Co to? włosy na brodzie — Djabła! — siwa broda,
       100 Co to znaczy? w co znowu przewierzgnęły biesy?
Jaki płaszcz! — jakie dziwne na piersiach floresy.
Śniło mi się... Dalibóg nie wiém co się śniło,
Karczma podobno, piwo z beczek się toczyło,
I był potop, w potopie pływałem jak ryba.
       105 Sztuczka djabła! zrobili ze mnie wieloryba,
Lewiatana w złocistym płaszczu, z brodą siwą.
Ha! chodź tu moja wiedźmo, moje szklanne dziwo,
Powiedz, kto mnie tak złotem i broda ozdobił?
Powiedz co się zrobiło ze mnie?

GOPLANA.

Król się zrobił.

GRABIEC. (Sięga do głowy, znajduje koronę.)

       110 Więc niech sie nie odrabia to co już zrobione.
Sięgnęła ręka głowy, znalazła koronę.
Cudy...