Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
AKT DRUGI.

SCENA PIERWSZA.
Las przy jeziorze Gople — Wschód słońca.
CHOCHLIK i GRABIEC w czerwone błoto trzęsawic uwalany — i dobrze podpity.
GRABIEC.

Nie pójdę krokiem daléj.

CHOCHLIK.

Ale to już blisko
Do twojego domostwa.

GRABIEC.

Moje czarne psisko
Nie wierzę tobie... bo mię błąkasz — sadzasz w błocie
I wykręcasz ogonem... Nie... mój czarny kocie
       5 Chciałem ciebie pogłaskać a ogień wytrysnął...
Spać chcę.

CHOCHLIK.

Zażyj tabaki...

GRABIEC (trzymając się dębu.)

Patrz dąb mię uścisnął
I nie dziw, dąb przyjaciel grabiny... Mój dębie
Wierz mi że cię szacuję, co w sercu to w gębie.

CHOCHLIK.

Chodźmy daléj...